Ponoć żyjemy w czasach inflacji słów oraz epatowania bieżączką, ale w tym wypadku słowo "skandal", mimo iż opatrzone, spaczone oraz oswojone, jest i tak zbyt małe.
Utrata immunitetu nie jest w wypadku Piesiewicza żadną karą, szykaną czy niesprawiedliwością. W takich sytuacjach powinna następować nieledwie automatycznie. Głosowanie powinno być sprawą rutynową. Dwie minuty i przechodzimy do następnego punktu.
Głosowanie jawne.
Już za rok, jeśli nie wcześniej, spora część dzisiejszych senatorów, jeśli nie wszyscy, będzie się ponownie ubiegać o "zaszczyt zasiadania". I na ulotkach jednym z postulatów z pewnością będzie rozbijanie koropracji. Walka z formalnymi i nieformalnymi przywilejami.Szklanym sufitem. Dla Dobra Wszystkich. Polaków.
Elektorat, czy to lemingi czy pelikany, nie jest aż tak głupi. I cierpi na pewną zabawną przypadłość. Łatwiej łyknie Wielkie Afery niż malutkie szachrajstwa.
PS Już czytam o Salonie, łżelitach czy też POszanowaniu prawa. No cóż, pragnę przypomnieć iż najważniejszym, i chyba najbardziej skutecznym, obrońcą Piesiewicza w ostatnich tygodniach był senator Romaszewski.
Komentarze