adas wraca nowe adas wraca nowe
40
BLOG

Cola czy pepsi?

adas wraca nowe adas wraca nowe Polityka Obserwuj notkę 0

Pośród mitów najnowszych, ponoć prawicowej z definicji, blogosfery dwa są szczególnie interesujące. Pierwszy każe wszystkie poczynania Kaczyńskich interpretować jako wynik genialnego planu brata Jarosława, który już lata temu przewidział/opracował/wprowadził... inni (taki Tusk czy Farfał na przykład) to marionetki, którymi porusza... Drugi wieszczy, że zbawieniem dla Rzeczypospolitej jest system dwupartyjny. W praktyce oddanie na pewien okres władzy w ręce jednemu ugrupowaniu.

I tutaj leży pies pogrzebany. Piszę: "jednemu", myślę: "mojemu". Kto bierze pod uwagę, że wybory wygra ten drugi, znaczy znienawidzony? I będzie rządził 4, 8, 12 lat? Co jest łatwiejsze w systemie dwupartyjnym - utrzymanie władzy czy jej zdobycie?

Argument za dwiema partiami jest w zasadzie tylko jeden. Za to pozornie bardzo mocny: zwycięzca ma z miejsca większość parlamentarną, bardzo prawdopodobne że wystarczającą do obalenia prezydenckiego weta. Czyli może zmieniać Polskę samodzielnie, na własne podobieństwo. Nie musi targować się z koalicjantami ani nawet dyscyplinować własnych posłów, bo gdzie pójdą? Zmieniać Polskę. Reformować.

W nowoczesnej erze parlamentaryzmu polskiego - od 2001, po wprowadzeniu finansowania z budżetu - wywaliły się obie ekipy rządzęce krajem. Wcale nie dlatego, że miały zbyt mało władzy. Przeciwnie - bo chciały jej mieć jeszcze więcej. Formalnie i mniej formalnie. Oczywiście i Miller, i Kaczyński zgodnie tłumaczą, że rządzili dobrze mimo "wybitnie niesprzyjających warunków", a że nie wyszło to wina ustroju, systemu parlamentarnego, konkurencji politycznej (sic!), wrażej propagandy oraz mediów... za to historia zweryfikuje ich pozytywnie. Chcecie, wierzcie.

Smutna rzeczywistość - po zawirowaniach zwłaszcza lat 2005-07 - jest taka, że konieczność dogadywania się z koalicjantami, zapraszania do rządu tych wszystkich szemranych Balcerowiczów, Pawlaków, Lepperów i Giertychów, w przyszłości może Napieralskich, jest najlepszym zwornikiem bezpieczeństwa. Zresztą nie tylko w Polsce, ale u nas na pewno jeszcze długo, bardzo długo. Przynajmniej na obecnym etapie rozwoju kluczowym problemem nie jest zapewnienie jak największej ilości narzędzi do zmian, a przeciwnie - jak najsolidniejsze obłożenie ich zastrzeżeniami i bezpiecznikami. Nie chodzi o to by było lepiej (nie) wszystkim, a o to by nie było gorzej.

Pofuturuzujmy. Partia X wygrywa wybory i ma te 270 głosów. Nawet bez prezydenta. Jak rozumiem zastępy posłów Kur...skich Karskich Brudzińskich lub Niesiołowskich Chlebowskich Palikotów (dobra, dajmy spokój z teorią) z miejsca ruszają do naprawy Rzeczypospolitej. Ze szczytnymi ideami w sercu i dumnie powiewającym sztandarem odnowy nad głową. Przyjmują najlepsze prawa, całe ich pakiety, demokratyzują, władzę oddają w ręce specjalistów i techników. Sami tylko przegłosowują. Nie liczbę stołków do rozdania, zwiększenie praw urzędniczych, koncesji i - last but not least - utworzenie kolejnych ciał do ochrony konkur..., ups, opozycyjnych standardów w polityce.

Totalne zawłaszczenie państwa (przypomnijmy, prawdopodobnie na 8, 12, 16 lat) to tylko jeden ze schematów. Jeden w zasadzie z dwóch. Drugi zakłada podzielenie stołków z konkurentem. Stworzenie stałej puli wpływów - 30% dla nas, 30% dla was, reszta dla rządzących. Nie sposób oprzeć się wrazeniu, że w polskiej, cokolwiek schizofrenicznej, rzeczywistości politycznej oba scenariusze by zgodnie ze sobą koegzystowały. A niby to niemożliwe. I wtedy jedyny dylemat jaki pozostanie do rozwiązania, to ten z tytułu notki.

wzmacniam lewą nogę tylko czego? -- Trzeba patrzeć PO na ręce. Uff, jak dobrze... żeby jeszcze było na co... (już jest! ale nie w sensie pozytywnym, oj nie) -- Aha, blogi polecane, to te do których (aktualnie) chcę mieć szybki dostęp. Często kompletnie obce mi ideowo i nie tylko. Proszę ich nie łączyć z moją pisaniną! Autorzy mi się poobrażają.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka